Miałem szczęście

Opublikowane przez Michał Kidziński w dniu

W życiu każdego z nas są osoby dla nas ważne i z całą pewnością do tej grupy należą nasi najważniejsi nauczyciele czyli nasi rodzice.

Dlatego też ten wpis chciałbym poświęcić mojemu Tacie, który dla mnie był właśnie taką osobą.

Tak, był, ponieważ 9 września, 2019 roku mój Tato odszedł z tego świata.

Kiedy z moim Bratem i Mamą załatwialiśmy sprawy pogrzebowe, przez moją głowę przeszła myśl, żeby napisać przemówienie i odczytać je podczas pogrzebu, i w ten sposób uczcić jego pamięć.

W swoim życiu napisałem wiele tekstów czy to na blogach, czy dla celów sprzedażowych i robiłem to dla siebie, dla mojego Taty oraz dla innych ludzi.

Ten tekst jednak wydaje mi się być najważniejszym jaki napisałem i dzisiaj, 16 września, w dzień 62-gich urodzin Taty, zdecydowałem podzielić się nim na blogu

Po co?

Hm…

Z dwóch powodów…

Aby w ten sposób również uczcić pamięć Taty i aby wnieść choć niewielką wartość w Twoje życie – osoby, która czyta teraz te słowa.

Swoje przemówienie, które odczytałem 13 września, w piątek, zaytułowałem „Miałem szczęście”. Oto ono:

Miałem szczęście

Każdy z nas, mimo iż jesteśmy różni, przychodzi na ten świat, zaczynając życie od linii startu i kończy je na linii mety.

To jednak co wydarzy się między tymi dwoma punktami, stanowi o tym jakie życie wiedziemy i jak je kończymy.

Czasami ten koniec przychodzi we śnie a czasami jest on rozciągnięty w czasie i wiąże się z bólem i cierpieniem.

Tak, to wydarzenia z naszego życia, a zwłaszcza te blisko linii startu, kiedy jesteśmy jeszcze dziećmi, mają ogromny wpływ na nasze życie.

Nie wiem jak wyglądał każdy dzień z życia mojego Taty ale wiem, że było ono mocno związane z uczuciem bycia zdradzonym i oszukanym, i doświadczył tego po raz pierwszy, kiedy był jeszcze dzieckiem.

Później, idąc dalej przez życie doświadczał tego ponownie i ponownie, trafiając na ludzi i sytuacje, w których czuł się po prostu oszukany.

Z mojej perspektywy to właśnie ten czynnik spowodował, że jego serce po prostu nie wytrzymało.

Nie, nie mówię tego po to, żeby kogokolwiek obwiniać lub żeby na kimkolwiek się mścić.

Tak po prostu było…

Mój Tato cierpiał choć nie okazywał tego do końca swoich dni.

Dlaczego więc miałem szczęście?

Po pierwsze dlatego, że miałem Tatę. Nie każdy może się tym pochwalić. Ja miałem…

Po drugie, dlatego że rodzice są najważniejszymi nauczycielami w naszym życiu a mój Tato był wspaniałym nauczycielem.

Tak, złościł się na mnie nie raz. Tak, kłóciliśmy się nie raz.

Nigdy jednak konflikty nie były rozstrzygane przemocą.

Kochał nas, mnie, mojego brata i moją Mamę najlepiej jak potrafił i najlepiej jak potrafił starał się zadbać o nasze dobro.

Czy bywało ciężko?

Tak, bywało…

Wspomniałem, że mój Tato był dobrym człowiekiem. Muszę jednocześnie dodać, że był też kimś, kto podejmował wyzwania, których większość ludzi wolała się nie podejmować.

To również wiązało się z byciem wyśmiewanym, krytykowanym i osądzanym.

Po raz pierwszy doświadczył tego jako dziecko a później wiele razy jako dorosły już człowiek.

Po raz kolejny chcę w tym miejscu zaznaczyć, że nie mówię tego, żeby wskazywać teraz palcem na ludzi, którzy zrobili Tacie przykrość. Każdy z nas postępuje tak jak postępuje i nie mam prawa tego oceniać.

Mówię tylko, że mój Tato, mój kochany Tato, przeżył wiele smutnych dla siebie momentów ale nigdy się nie skarżył i nie żalił.

Zawsze starał się postępować zgodnie z prawdą i w moich oczach z ogromnym spokojem.

W jego życiu było wiele sytuacji, z powodu których wielu z nas poddałoby się. Ja bym się poddał. Ale nie mój Tato…

Wspomniałem, że starał się postępować zgodnie z prawdą i nie mówię tego tylko dlatego, że to mój Tato i że dzisiaj już nie ma go wśród nas.

Mówię to, bo nie raz byłem świadkiem sytuacji, w której postępował właściwie i uczciwie, choć bez konsekwencji mógł postąpić inaczej.

To jest trzeci powód, dla którego miałem szczęście. Mój Tato nauczył mnie tego jak postępować właściwie, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wygląda na to, że nie jest to korzystne dla niego.

Czwarty powód, dla którego miałem szczęście jest tak samo ważny jak trzy pozostałe. A może nawet ważniejszy…

Wszyscy idziemy przez życie, często zapominając co jest w nim naprawdę ważne lub przedkładając przed to co jest ważne, sprawy w rzeczywistości mało istotne.

A najważniejsza jest miłość…

Trudno jest mi zdefiniować czym jest miłość ale myślę, że każdy na swój sposób potrafi samemu przed sobą to zrobić.

Wiem też, że same słowa nie muszą nic znaczyć ale jednocześnie mogą znaczyć bardzo wiele…

Kilkanaście dni temu przeczytałem pewien tekst, który mówił na ten temat.

Jego autor napisał w nim, że często ludzie, na których nam zależy oraz ludzie, którym zależy na nas, nigdy nie słyszą od nas tych dwóch magicznych słów: “Kocham Cię.”

Wtedy mnie to uderzyło. Przez ponad 30 lat mojego życia nie powiedziałem tego Tacie a przynajmniej nie mogłem sobie przypomnieć, żebym to kiedykolwiek mówił.

Wydaje się to proste ale po przeczytaniu tego tekstu widziałem się kilkukrotnie z Tatą i … z jakiegoś powodu nie mogłem mu tego powiedzieć.

Nie dlatego, że go nie kochałem. Dlatego, że… tego właśnie nie wiem. Było to dla mnie trudne z nieznanego mi powodu.

Kiedy jednak w sobotę, 7 września zadzwonił telefon i dowiedziałem się od Mamy, że Tato po raz drugi trafił do szpitala, udałem się do niego z jasnym celem. Powiedzieć mu “Kocham Cię Tato.”

Czekaliśmy pod izbą przyjęć kilkanaście minut, ponieważ Tatę badano i szykowano do przewiezienia do innego szpitala.

W końcu wyjechał z pomocą pielęgniarza na wózku inwalidzkim w kierunku windy.

Przed drzwiami od niej podszedłem do Taty, przytuliłem go, pocałowałem i powiedziałem “Kocham Cię Tato.”

Nie wiem, czy Tato tego kiedykolwiek ode mnie oczekiwał. Nie ma to jednak znaczenia.

Znaczenie ma to, że zdążyłem bo po raz ostatni widziałem Tatę w niedzielę, 8 września, 2019 roku, kiedy wydawał się czuć dość dobrze. Rozmawialiśmy na różne tematy, jak to zwykle bywało między nami 🙂

Ja więcej słuchałem. Tato mówił.

Nie sądziłem wtedy, że w poniedziałek, 9 września, o godzinie 17:10 odejdzie z tego świata. Nic na to nie wskazywało.

Tak się jednak stało i nic już tego nie zmieni.

Ja jednak miałem szczęście, ponieważ miałem Tatę, który kochał mnie, którego ja kochałem, który przez przykład pokazał mi czym jest prawda, dobro i uczciwość, i który dowiedział się o tym, że go kocham. Być może późno ale ważne, że się dowiedział.

Mój Tato odszedł wiedząc, że Mama, mój Brat Marek i Ja, kochaliśmy go ponad wszystko i bardzo szanowaliśmy a chyba to właśnie w życiu jest najważniejsze: miłość i szacunek bliskich osób.

Na koniec mam do Was wszystkich prośbę.

Jeśli naturalnie mogę, proszę, żeby każdy z Was, kiedy dziś wrócicie do swoich domów, rodzin, problemów i wielu innych spraw, zastanowił się, czy Wasz Tato, Mama, Syn, Córka, Wnuk, Wnuczka, Brat, Siostra, Babcia, Dziadek, czy ktokolwiek jeszcze kogo kochacie, usłyszał to od Was.

Jeśli nie, to po prostu podejdźcie do tej osoby, przytulcie ją i powiedzcie, że ją kochacie.

Być może ta osoba na to czeka. A jeśli nawet nie, to z całą pewnością będzie to dla niej bardzo miła niespodzianka.

Dziękuję.

Żal i strata

Śmierć bliskiej osoby to nie jest łatwy temat.

Jeśli chodzi o mnie, to po raz pierwszy musiałem się z tym zmierzyć w 2002 roku, kiedy najpierw odeszła moja babcia a niecały miesiąc po niej mój dziadek.

Teraz, kiedy odszedł mój Tato, emocje są zdecydowanie silniejsze.

Pytanie zasadnicze jest więc takie: Jak sobie z tym poradzić?

Z logicznego punktu widzenia można powiedzieć, że Tato zmarł, życie toczy się dalej i że będzie dobrze.

Kwestia jest jednak taka, że na podstawie tego czego ja dowiedziałem się o działaniu ludzkiego umysłu i co widzę po sobie, ta logika zawsze „przegra” z emocjami, które są efektem zapisanych wspomnień.

Zarówno negatywne jak i pozytywne wspomnienia zostają z nami.

Znaczenie mają jedne i drugie ale te pierwsze, negatywne wspomnienia mogą mieć negatywny wpływ na nasz stan zdrowia i ducha.

Obwinianie siebie, że wtedy a wtedy można było zachować się lepiej...

Przypominanie sobie przykrości, które zmarła osoba nam powiedziała lub zrobiła…

Itd.

Według mnie ciągłe wracanie do takich wspomnień nikomu nie może pomóc i dlatego dobrze jest po prostu wiedzieć jak sobie z tym poradzić.

Dla mnie najlepszym sposobem jest ten i dlatego zachęcam Cię do jego poznania i wypróbowania.

Może on bowiem pomóc nie tylko w przypadku żalu i straty ale w rozwiązaniu innych problemów, które przecież każdy z nas ma i z którymi staramy sobie poradzić sobie każdego dnia.

Zanim będzie za późno…

Wiem, że mój Tato odszedł z tego świata, ponieważ jego serce nie wytrzymało z powodu wielu przykrych dla niego sytuacji.

Nie, nie obwiniam teraz nikogo bo nie w tym rzecz…

To jak reagujemy na to co dzieje się w naszym życiu ma pierwszorzędny wpływ na to jak się czujemy i na stan naszego zdrowia.

Z kolei to jak reagujemy jest w pierwszej kolejności podyktowane wspomnieniami, które umysł zapisuje i które stanowią wytyczne w naszym postępowaniu.

Robert Gene Smith, którego metodę radzenia sobie z problemami możesz poznać tutaj, mówi, że:

„Wspomnienia zakopane żywcem nigdy nie umierają.”

O co chodzi?

Wszystko to co wydarzyło się dla nas negatywnego i pozytywnego w życiu, ma wpływ na to jak ono wygląda. Nasze zdrowie, jakość relacji i sytuacja materialna są w pierwszej kolejności podyktowane tym co „siedzi” w umyśle.

O ile więc pozytywne wspomnienia warto zostawić, o tyle z negatywnymi dobrze jest sobie poradzić i o tym jak to zrobić, dowiesz się tutaj.

Ja ten sam proces przeprowadziłem z Tatą dwukrotnie, kiedy już czuł się bardzo źle i widziałem jak wiele emocji „wyszło” z niego i że związane one były z wydarzeniami z jego dzieciństwa (choć nie tylko).

Niestety, nie pomogło to uratować mojemu Tacie życia ale na to było już za późno bo jego serce było zbyt mocno zranione w dosłownym sensie.

Ja jestem przekonany, że na taki stan miały wpływ wydarzenia z całego jego życia i jego reakcje na nie, które – powtórzę się – podyktowane są wspomnieniami.

Wiem, że możesz się nie zgadzać z tym o czym tutaj napisałem i masz do tego pełne prawo a je nie mam prawa tego oceniać. Nie jestem też w stanie nikogo do niczego przekonać.

Piszę tego posta na podstawie wiedzy jaką posiadam, własnych przeżyć, obserwacji i doświadczeń i dzielę się czymś, co – mam nadzieję – okaże się choćby w niewielkim stopniu pomocne dla Ciebie.

Dla mnie ten sposób radzenia sobie z problemami pomaga mi przejść ten trudny czas więc wiem, że może pomóc każdemu.

Ostatecznie jednak to Ty musisz zdecydować czy wykorzystasz go, czy też nie.

Mi pozostaje życzyć Ci jak najwięcej pozytywnych wspomnień, poradzenia sobie z negatywnymi i … nie zapomnij powiedzieć tych dwóch magicznych słów komuś, kogo kochasz 🙂

Jeśli uznasz, że warto, podziel się proszę tym postem z innymi i zostaw swoją opinię na ten temat w komentarzach poniżej.

Michał Kidziński

P.S. Kliknij tutaj jeśli chcesz zrozumieć czym NAPRAWDĘ są problemy i jak można skutecznie je rozwiązywać.